Babskie wyjazdy wspierają facetów
Babskie Wyjazdy to inicjatywa nie tylko dla kobiet, choć sama nazwa sugeruje zupełnie coś innego. My jesteśmy w gruncie rzeczy “pro męskie” i to nawet bardzo. To niemożliwe powiecie, przecież facetów na wydarzeniach jest jak “na lekarstwo”, no i “babskie” to z samej już definicji nie “męskie”. Powolutku, już tłumaczymy.
Każdy facet doskonale wie, że pełnia szczęścia jest osiągalna. Ten Święty Graal ma nawet imię: niczym niezmącony spokój. Spanko, żarełko, dzień luzaka na kanapie z odpalonym serialem w tle, meczyk, najnowsza gra na kompie, siłownia, książka, męskie wyjście na miasto czy jakakolwiek inna nielimitowana aktywność. Bez brzęczącej nad uchem baby, pytań o wyniesione śmieci, zakupy, spacer z psem czy przegląd auta. Bez obiadu u teściowej lub całodniowej wyprawy do IKEI po pastelowe zasłony, pasujące do tej nowej ecru sofy (co to do k.. nędzy jest ecru). Za to z kebabem, pizzą, ramenem czy innym Mackiem. Walić komentarze o cholesterolu, piwnym mięśniu czy diecie. Przecież tak naprawdę to nasz mężczyzna wygląda zajebiście (dowód: ta młoda pani kasjerka na Orlenie zawsze się do niego uśmiecha) jest silny jak tur (tylko po cholerę kamienie naładowałaś do tej walizki!), jako rezerwowy polskiej reprezentacji bez pudła strzela karne, zawsze ląduje z telemarkiem, jest najlepszym kierowcą, co potwierdza bogate portfolio fotograficzne z fotoradaru przy drodze krajowej nr 10. Tylko ta baba mu czasami dupę truje. Dlatego poszukuje świętego Graala.
Analityczny męski umysł w mig dochodzi do jedynej poprawnej konkluzji: spokój ma swoją cenę. A gdyby tak wysłać babę gdzieś na kilka dni? Dzieci dać do mamy i po kłopocie. Albo się przemęczyć samotnie jeden weekend, a w kolejny zrobić “zamianę” i wyskoczyć gdzieś z chłopakami? Antek mówił, że ma świetne miejsce, gdzie ryby tak biorą, że aż strach nie brać. A Staszek przebąkiwał coś o tym, że zrobił rezerwację na halę do siatkówki.
Z dzieciakami się wyskoczy do kina, warzywa na patelnię zaserwuje na obiad (chyba, że wyżebrają pizzę) i jakoś to będzie. Geometrię się pamięta, więc praca domowa Hanki pójdzie bez problemu, a polski najwyżej potem poprawi.
A jakby jeszcze te wszystkie baby wysłać na weekend razem, w tandemie, to byłoby idealnie. Trzeba się zdzwonić z chłopakami i zapodać pomysł.
Przecież kobitka w taką męską przebiegłość nigdy nie uwierzy, a jeszcze będzie miała satysfakcję, gdy zadzwonisz z pytaniem o to, gdzie się podziały kapsułki do pralki czy ręczniki kuchenne. A Ty prawdziwy mężczyzno docenisz, zatęsknisz i pod koniec takiego samodzielnego weekendu przyznasz w duchu, że może ta baba wcale nie jest taka zła. A męski, samodzielny weekend spędzony w domu sprawi, że poczujesz się jakbyś z zajebistym czasem ukończył Runmageddon zdobywając pierwsze miejsce w kategorii: mistrz ogarniania. I kiedy w niedzielę wieczorem powitasz ją w progu uśmiechniętą, niewyspaną, z rozwianymi włosami i potreningowymi zakwasami, ale absolutnie szczęśliwą i zrelaksowaną – pomyślisz sobie: było warto.