Mama na wywczasie
Jeśli uważasz, że nie należy Ci się odpoczynek od rodziny (dzieci, męża, partnera/ki) to ten tekst zdecydowanie nie jest dla Ciebie. Myślisz, że kobieta ma wyłacznie obowiązek pilnowania domowego ogniska? Odpuść sobie lekturę.
Obowiązek, obowiązkiem, ale masz prawo do tego, by zrobić sobie przerwę i wyrwać się z rutyny.
Ponieważ rodzina i dzieci męczą. Dzieciory wstają bladym świtem, kiedy Ty dopiero jesteś w pierwszej fazie snu REM i w gdzieś mają to, że do 1 w nocy siedziałaś nad robotą. Albo gadałaś z przyjaciółką, bo miała kryzys. Niczym oberführer, od rana komenderują: jeść, baja, spacer, siku, kupa, bawić. „Mamo, a ona mnie bije”, „Zabrał mi misia”, „Mamo, Kacper rzyga”, „Potrzebuje jutro do szkoły 50 sztuk wykałaczek i kartkę z bristolu A4 – fioletową”.
Nie wierzę, że nie masz ochoty, chociaż raz dziennie, rzucić wszystkiego w cholerę i uciec. Nie kusi Cię, aby podczas zabawy w chowanego, kiedy to one szukają, schować się raz, a dobrze, żeby nikt Cię nie znalazł? Niech rzuci kamieniem ten, kto nigdy tak nie miał.
Jeśli gdzieś w środku tli się w Tobie wspomnienie życia przed macierzyństwem i marzy Ci się kilkudniowy, niezaburzony absolutnie niczym spokój, masz prawo wyjechać gdzieś sama. Dla Twojego zdrowia psychicznego. I dla ich zdrowia. Tęsknota nie jest niczym złym. Nie wyjeżdżasz na pół roku. Nie fudujesz im traumy.
Poza tym, że jesteś matką, jesteś także żoną, partnerką, siostrą, przyjaciółką, szefową, pracownikiem. Wraz z porodem, nie zniknęły Twoje inne role. Ok, może trochę przybladły, na pewien czas, ale pora je odkopać i odświeżyć. Dlatego masz prawo o siebie zadbać i się zregenerować.
A z kim zostaną dzieci jak wyjedziesz? No, k… z papugą. Albo same. Czy ktoś się pyta faceta, jak jedzie na męski wypad, albo w delegację, z kim zostają dzieci? No właśnie, raczej nikt. To dlaczego nas, matki, pyta o to każdy, nawet jeśli jesteśmy kilometr od domu, na siłowni, na zumbie, na paznokciach? To chyba oczywiste, że jeśli nie ma ze mną dziecka, to znaczy, że jest pod równie dobrą opieką: ze swoim ojcem, z dziadkami, z opiekunkami, w przedszkolu, żłobku, w szkole, na koloniach. Tak samo jest z weekendowymi wyjazdami i wakacjami.
Najłatwiej jest oczywiście w klasycznym modelu rodzinnym (dwoje rodziców i dzieciaki). Samotne mamy mają gorzej, ale przy sieci wsparcia, wakacyjny wyjazd czy niezależne wyjście też są możliwe.
Jeśli masz w domu kilkulatka, a ten ma tatę, dziadków, wujków, ciocie i nie jesteś w stanie nigdzie sama się ruszyć, to, sorry, ale coś poszło nie tak. Nie musisz teraz popadać w panikę i uderzać w płacz, bo u Ciebie system „sama- mama” nie działa. Raczej powoli przeanalizuj sytuację i wspólnie zróbcie rodzinną naradę i zastanówcie się jak wprowadzić zmiany.
Naszykuj się też na krytykę ze strony otoczenia. Dla teściowej, dziadków, znajomych to, że chcesz gdzieś pojechać bez dzieci, może być zbyt nowoczesnym podejściem. Jak to tak samolubnie chcesz zadbać o siebie i wyjechać. Sama. Albo co gorsza, z partnerem, bez dzieci. A jeszcze gorzej – z koleżanką. Kiedyś kobiety siedziały w domu i były szczęśliwe (swoją drogą, nikt je o to nie pytał czy rzeczywiście takie zadowolone i usatysfakcjonowane były). Przekonanie o tym, że kobieta powinna siedzieć w domu i to ma jej wystarczać pokutuje do dziś. I to w wielu rodzinach. Także tych z pozoru nowoczesnych. Ponieważ jest to wizja bardzo wygodna. W przeciwnym razie, trzeba by otwarcie przyznać, że zajmowanie się domem i dziećmi to ciężka harówka. Drugi, a czasami trzeci czy czwarty etat. A tak, bycie kapłanką domowego ogniska, wykreowane jest na czystą przyjemność. Stuprocentową satysfakcję i życiowe spełnienie.
W rodzinie nie tylko dziecko jest ważne. Ważna jesteś Ty i ważni jesteście Wy. Nie pójdziesz wieczorem na imprezę z dzieckiem i nie możesz w środku nocy wyskoczyć na spacer „bo tak”. Nie zawsze też wejdziesz na atrakcje „dla dorosłych”, bo poniżej 18-stego roku życia nie wolno. Wakacje są zazwyczaj od czegoś. Od nauki, od pracy, ale też od obowiązków, a jednym z takich obowiązków są dzieci. Chociaż bardzo kochasz swoje dzieci. To samo tyczy się wyjść do kina, restauracji, na drinka. Nie pójdziesz, bo „nie wyobrażasz sobie, że będziesz fajnie spędzała czas w kinie, a dziecko z babcią w domu”? Dzieci szybko rosną. Ty też rośniesz. Lata lecą, a czas nie stoi w miejscu. Jeden wolny weekend czy tydzień to jak mrugnięcie okiem w perspektywie miesięcy i lat. Świat się bez Ciebie nie zawali. Wręcz odwrotnie – powita Cię stęskniony i pełen nowych barw.