Odważ się żyć, czyli o różnych pierwszych razach

Czuję zaciskający się w brzuchu węzeł – bardzo się boję, ale wiem, że muszę to zrobić. Pierwszy raz – ten wyjątkowy i niepowtarzalny, gdzie zdenerwowanie miesza się z ekscytacją. Kiedy próbujesz czegoś nowego – pierwsza samodzielna podróż, sportowa aktywność, nowa praca, randka.
Kilka lat temu zobaczyłam jak znajomy, nie-tancerz, tańczy. Ot tak, na imprezie prosi do tańca różne dziewczyny. Salsa i bachata. Moja pierwsza myśl: też tak chcę, skoro on może to i ja mogę. Ale nie to, że chcę tańczyć z nim, tylko tak jak on. Zapisałam tę myśl na mojej “bucket list”, czyli liście rzeczy “na potem”, do zrobienia. Pół roku później wylądowałam w szkole tańca na pierwszych zajęciach salsy. Sala pełna obcych osób, zmiany co 30 sekund, każdy tańczy z każdym. Dla osoby nieśmiałej to naprawdę duże wyzwanie. Stres, wyjście ze strefy komfortu. A potem szalona satysfakcja, kiedy tańczysz salsę na Kubie i rodowity Kubańczyk pyta Cię gdzie się tak dobrze tańczyć nauczyłaś.
Każdy wiek ma swoje prawa i inne “pierwsze razy”: piwko na ławce w parku, palony w ukryciu papieros, pierwszy pocałunek pod blokiem. Kaszlesz, kręci się w głowie, ale też jest euforia i motyle w brzuchu.
Są też te najtrudniejsze pierwsze razy: pierwsze święta po śmierci bliskiej osoby, kiedy zamiast prezentu pod choinkę idziesz zapalić symboliczną lampkę na grobie. I oddałabyś wszystko żeby jeszcze raz się przytulić i powiedzieć po prostu “kocham Cię”.
Kiedy czekasz na diagnozę, na wyniki testu ciążowego czy ważnych badań. Uścisk w żołądku, gdy wydają decyzję kredytową, oczekiwanie na rezultat egzaminu czy ogłoszenie wyroku. Kiedy przyjmujesz zaproszenie i mówisz, że dziękujesz za opcję “plus jeden”, a w głowie zmieniasz ponownie status na “single”. Zamykasz oczy, bierzesz głęboki oddech i stawiasz ten pierwszy niepewny krok ku nowemu życiu. Bo wiesz, że nic nie będzie dwa razy takie samo.
Mówię zawsze samej sobie: dasz radę! Ty też dasz radę. Wyobraź sobie, że łapię Cię za rękę i mocno ją ściskam, jak niewidzialny Anioł Stróż, Budda opiekun czy inny dobry duch.
Choć w naszych pierwszych razach jesteśmy sami, to wszechświat zatacza koło – doświadczali ich Ci przed nami i będą doświadczali Ci po nas. Dlatego tak naprawdę powielamy doświadczenia naszych przodków i z perspektywy filozofii karmicznej nie robimy niczego po raz pierwszy.
Kiedy więc przełkniesz tę gulę w gardle, postawisz pierwszy krok to odważysz się żyć. Zrobisz coś innego, coś wzbogacającego, przede wszystkim siebie samego. Coś co może dla innych jest tylko “betką”, łatwizną, niczym wielkim. Ale dla Ciebie to będzie prywatny Mount Everest. Zdobyłaś go, teraz na chwilę odpocznij.