walentynki babskie wyjazdy
Udostępnij:

Jeśli nie chcesz ryzykować, że Twój Walentynkowy scenariusz stanie się “kitem”, zamiast “hitem”, warto iść w sprawdzone rozwiązania: coś pysznego, coś mniej lub bardziej  procentowego, coś zmysłowego lub coś “ruchowego” – mamy tu na myśli wyłącznie voucher prezentowy do wykorzystania na Babskie Wydarzenia 😉

Drodzy Panowie, pamiętajcie, że nie każdy bohater nosi pelerynę – czasami po prostu targa za swoją kobietą sportową torbę, regularnie uzupełnia zapasy wody mineralnej, aby miała co na trening wypić czy pomaga zapakować walizki do auta, kiedy jedzie na babski wyjazd. 

Jednakże, w razie większych problemów przy planowaniu “randki życia” team Babskie Wyjazdy służy pomocą. A konsultacja może wyglądać jak w poniższej historii. 

Kolega dzwoni po prośbie i chciałby inspiracji na wyjątkową randkę, bo mu zależy na dziewczynie, a przecież covid jest, “a Ty taka kreatywna, więc na pewno coś wymyślisz”. “Zabierz ją w podróż życia” – mówię – już na wejściu zrób odprawę paszportową, a potem all inclusive: drinki z palemką, namiot z prześcieradeł, łazienka to basen – powoli się rozkręcam  – a w sypialni załóż takie gacie w panterkę i możesz być tubylcem z dużym… a, ok. w sypialni on już sam wie. 

Poczułam się tak zaintrygowana tematem, że wpisuję w wyszukiwarkę “randkowe hity covid19” i w odpowiedzi dostaję całą masę romantycznych scenariuszy. “Zaskocz go czymś wyjątkowym i przebierz się za kobietę rodem z radzieckich kalendarzy [już pomagam: bluzka typu non iron, ażurowa spódnica do kolan i obowiązkowo włosy spięte w kok], stół nakryj kraciastą ceratą, zapuść stare szlagiery i zaserwuj przysmaki z tamtych lat” – radzi jeden z portali. Patrzę na parę podróbek Uggów (takie trochę botki, które wyglądają jakby się szło do pracy w polu, ale są mega wygodne, za to mega nieseksowne), które sobie schną w przedpokoju i myślę, że wszystko pięknie, tylko przebierać bym się nie musiała za bardzo. Dawno temu zachciało mi się prywatnej wersji “domku w Karkonoszach” i choć moje lokum jest centralnie obok stolicy, nadal niezbyt entuzjastycznie patrzę na padające z nieba “białe chujstwo”. Niby sąsiad sąsiadowi nie wilkiem, ale taki posiadacz aluminiowej czy drewnianej łopaty jest królem. Staję do walki z plastikową chochlą, która choć lekka, nie za bardzo zagarnia. A sąsiad, niczym model w reklamie dezodorantu Fa, bierze zamach, dziab – dwa szybkie ruchy i piękna górka usypana, a kostka na podjeździe czyściutka, jak w środku lata. Sąsiad z satysfakcją otrzepuje rękawice, a ja już wiem, że przegrałam. Choć może niejeden kokainista byłby dumny z moich cienkich i równych białych kreseczek. Tak więc są też i plusy. Kilka godzin dziennie takiego cardio na łopacie robi robotę, nie powiem, pięknie mam zdefiniowane odciski na dłoniach… Po dwóch godzinach odśnieżania przy minus 10 zamarzam i gdy latorośl proponuje mi gorącą herbatę, jestem w stanie odpowiedzieć pół sylabą: “Da”. Radziecki scenariusz randkowy jest więc coraz bliżej.

Chociaż z przebierankami trzeba być ostrożnym. Chcąc zaskoczyć mojego chłopaka i spełnić jedną z fantazji wylądowałam w środku ciepłej wiosny na progu jego domu, dzielonego z rodzicami, w samych szpilkach i płaszczu narzuconym na seksowny komplecik bielizny. Drzwi otworzyła mama, bo chłopak się spóźniał i zaprosiła na herbatę do salonu. Schody się zaczęły, gdy zaproponowała, żebym zdjęła płaszcz…Dodam, iż nigdy się tak nie cieszyłam, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi, witając mojego spóźnialskiego. 

No bo życie bywa przekorne. Przekonała się o tym pewna znajoma, mama dwudziestolatka, który smsem poinformował ją o zmianie weekendowych planów nocowania u kolegi. Na jego radosne – “Wracam jednak do domu”, odpisała – “Ani się waż”, bo jej własne randkowe plany były już dość zaawansowane. 

Morsująca od wieków kumpela niesamowicie ucieszyła się, gdy sparowało ją z takim samym entuzjastą zimowych kąpieli. Już miała plany, że w Walentynki  będą razem w identycznych czapeczkach, wskakiwać do oblodzonego jeziora. Niestety po wizji lokalnej jej marzenia legły w gruzach. Okazało się, że pan był morsem jedynie z wyglądu. Kochał plażę, piasek w wersji “hot” i drinki z palemką. Myślę, że byłby fanem randkowego scenariusza wymyślonego dla mojego kolegi. 

Udostępnij: