przyjaciółki w kawiarni babskie plotki
Udostępnij:

Kim jest współczesna kobieta? Czy jest matką, żoną, kochanką, feministką, singielką, rozwódką, przyjaciółką, cichą myszką, typem naukowca czy stojącą za sterami firmy businesswoman? Nawet jeśli użyjemy jeszcze kilkudziesięciu innych określeń, tematu nie wyczerpiemy. Lepiej ją po prostu poznać. A przynajmniej jej niektóre kobiece wcielenia 😉 

 

Czas i miejsce akcji: Kawiarnia Fawory, pieszczotliwie nazywana przez przyjaciólki Fawy, sobota rano (ale to rano mniej rańsze)

 

GOSIA – espresso

Nie spotykaj się z artystą, mówili. I co z tego, skoro właśnie artysta okazał się najbardziej czarujący i pociągający. Aktor, niezbyt wzięty, ale jednak. Reklamowy z teatralnymi ambicjami. Idealny profil i nieidealny charakter. Trzy miesiące później, nadal nie był gotowy na związek i odczuwał potrzebę zastanowienia się nad sensem życia. Nie żebym była stalkerką, ale raz dziennie po rozstaniu obczaić czyjś profil, to chyba nie tragedia? Okazało się, że “potrzeba zastanowienia się nad sensem życia” ma na imię Magda. Najgorsze jednak jest to, że dwa miesiące po rozstaniu “eksa” widzę wszędzie – bez kitu, chyba dostał rolę we wszystkich reklamach: rozwiesza śnieżnobiałe pranie, wpierdala czekoladowego batonika, a potem ze zbolałą miną zażywa lek na zgagę. Otwieram lodówkę, a tam z naklejki na jogurcie już się śmieje jego zadowolona z siebie gęba. Wyświetla mi się reklama prezerwatyw – patrzę i nie wierzę: przecież dobrze znam tego ch…ja.

 

AGA – cappuccino

 

Wiesz, w pewnym wieku, po kilku miesiącach randkowaia online zmieniają Ci się kryteria. Patrzysz czy będziecie mieć do siebie w miarę blisko i żeby typ miał jakieś włosy i swoje zęby chociaż…

 

KASIA- podwójne latte na bezlaktozowym

 

Z zupełnie innej beczki: nie wiem czy to śmieszne i Was pocieszy w temacie damsko-mękim, ale jak wspominam to się z tego śmieję. W czwartek miałam taki zamotany dzień, że z marketu wyszłam z wózkiem i tak sobie szłam dość długą, ruchliwą ulicą pchając ten wózek z dobrych 300 metrów, zanim się skapnęłam, że „coś jest nie tak”. A dobrze mi się jechało. Oczywiście oddałam go z powrotem, cała czerwona ze wstydu.

 

 

KAROLA – herbata z cytryną

 

To jeszcze nic. Ja ze swoim zakręceniem zaliczyłam kiedyś jeszcze lepszą zakupowo-sklepową akcję. No bo szczytem szczytów jest włożyć zakupy do samochodu, usiąść obok męża i powiedzieć rozkazującym tonem, niczym pani wszechświata: Jedż. Tylko  to mąż nie był mój i przy okazji auto też nie. Ale kolor i marka się zgadzały.

U mnie to w ogóle jest regularne – może się starzeję? Wczoraj wychodziłam z biura za 5 czwarta, lekko spóźniona, pakuję się nerwowo, bo muszę Maćka ze szkoły odebrać, a wiem, że już na mnie czeka. W tym momencie dzwoni mój telefon (komórka). Klientka chciała o coś dopytać odnośnie zmówienia. Odbieram i rozmawiając z nią dalej się pakuję i ubieram kurtkę. Zawsze przed wyjściem sprawdzam trzy rzeczy, czy mam: portfel, klucze i telefon. Portfel- jest. Klucze- są. Telefon-…..do licha, gdzie mój telefon?

Rozmawiam dalej nerwowo szukając na biurku, wokół biurka…nie mogę się skupić na rozmowie…Mruczę pod nosem…”No, ja pierdzielę, gdzie mam telefon..?” Kilka razy…Wreszcie moja rozmówczyni nieśmiało pyta „Szuka pani telefonu? Tego, przez który pani ze mną rozmawia..?

ASIA – dyniowa kawa sezonowa, z cynamonem

 

I tak nie jesteś mistrzem wtop. Mój, wtedy jeszcze narzeczony, w ramach reklamowania uroku ekonomicznych wyjazdów po Polsce zabrał mnie kiedyś pod namiot. Pole namiotowe rozciągało się pod lasem na sporej przestrzeni i było bardzo tradycyjne – bez tych nowoczesnych udogodnień czy rozbudowanej strefy sanitarnej. Tą rolę spełniały tradycyjne, drewnianie “sławojki”. Z racji ich małej ilości regularnie trzeba było stać w długaśnych kolejkach, aby z przybytku skorzystać. Pewnego razu, przypileni potrzebą, stanęliśmy w ogonku. Przyszła wreszcie wyczekiwana kolej mojego lubego. Zadowolony wybrał środkową “budkę”. Pech chciał, że miała popsute drzwi, w których zamek nie za bardzo trzymał. Był słoneczny, aczkolwiek dość wietrzny dzień. Tomek rozsiadł się wygodnie na kibelku. Niestety wiatr powiał i drzwi się otworzyły na oścież. Mógł z perspektywy tronu podziwiać ucieszone miny całej kolejki. Nie to jednak było najgorsze –  musiał biedak wstać z portkami u kostek, aby te drzwi zamknąć. Kurtyna…

 

Dziewczyny turlają się po kanapie ze śmiechu przez dobre kilka minut. Kiedy się wreszcie uspokajają głos zabiera Alicja.

 

MONIA- napar ziołowy

 

Mam w domu tzw. Polski Ład, może ktoś mógłby mi polecić jakąś solidną Panią do sprzątania? Nawet już kot patrzy na mnie z wyrzutem – ilość kłaków na podłodze też go przerasta. Chyba to idealny czas, aby zapoznać się z Rumbą vel Roombą Nie, nie mam tu na myśli zajęć z latino solo z seksownym latynosem, tylko ten mega sprzęcik co to sam chodzi i wciąga to, co się na podłodze znaleźć nie powinno. Żeby chociaż ten jeden codzienny obowiązek zszedł z moich barków. Chyba dorosłam do zakupu robota. 

Pani do sprzątania też byłabb super, ale musiałabym wcześniej posprzątać, bo jak tak obcą osobę w swoje brudy wpuścić?

 

To co dziewczyny, jeszcze po jednej kawie?

 

Udostępnij: