Marzenia: te duże i te maleńkie
„Jeśli potrafisz o czymś marzyć, to potrafisz także tego dokonać”.
Walt Disney
Pamiętasz jak byłaś małą dziewczynką i marzyłaś o różowej kiecce, pięknej lalce, nowej grze, rolkach, kolorowych flamastrach? A może marzyły Ci się występy przed publicznością albo szalone odkrycia, wyprawy i podróże w nieznane? Czasy dzieciństwa to niezłomna wiara w to, że wszystko jest możliwe. Brak strachu, ufność, otwartość i poczucie nieograniczonych niczym możliwości, a także odwaga i przekonanie o sprawczości. Pragnę czegoś, więc wierzę, że mi się uda i to osiągnę. A jak jest teraz? Masz marzenia czy może raczej Twoje pragnienia zeszły na dalszy plan?
Niektórzy krytykują bujanie w chmurach jako niepraktyczne i niepotrzebne. Uważają, że to strata cennego czasu na jakieś mrzonki i urojenia, które i tak nie mają racji bytu (przecież nie będziesz zawodowo zajmować się ogrodnictwem z trójką dzieci na karku, kredytem i pracą w korporacji). Bądź realistą – mówią. Dla innych z kolei marzenia to ucieczka i oderwanie się od przyziemności spraw dnia codziennego. Taki trochę wentyl bezpieczeństwa i odskocznia, aby nie zwariować, pozostać wiernym samemu sobie i swoim ideałom lub powrócić do korzeni, szczęśliwych czasów dziecięcej beztroski. Kto ma rację? I jedni, i drudzy po trochu.
Marzenia są ważne. Pomagają generować cele, wyznaczać kierunek naszych działań. Jest cienka granica między tym co nierealne (pozostające w sferze marzeń), a tym co realne (możliwe do zdobycia). Po drodze często pojawią się trudności, ale jeśli ostateczny cel jest osiągalny, nie masz powodu, by nie starać się o swoje marzenia. I chociaż ich realizacja może być trudna, może prowadzić do szczęścia zarówno osobistego, jak i zawodowego.
Na początku marzenia mogą wydawać się odległe, nieuchwytne, a czasami wręcz niemożliwe. Jednak z wiarą i przekonaniem można je osiągnąć. Zmiana lub zdobycie nowej kariery, ukończenie studiów, wprowadzenie w życie pomysłu na biznes, przeprowadzka, szczęśliwa rodzina, podróże: każdy ma inne marzenia. Działają one jak małe bodźce, które motywują i nakłaniają, by dzień po dniu kontynuować staranie się o ich spełnienie. W końcu nadchodzi ten moment, gdy mogą się zmaterializować i ustąpić miejsca nowym pragnieniom.
Czasami jednak poza rozmyślaniem i bujaniem w chmurach nie robisz nic więcej. Wtedy marzenia mogą stać się powodem do depresji i osobistym koszmarem: porównujesz się z innymi, ze swoją wizją świata idealnego i niespełnionymi oczekiwaniami. Pojawia się zazdrość, frustracja, zgorzknienie.
Co nam przeszkadza w realizacji marzeń?
Przede wszystkim brak wiary w powodzenie projektów i własne możliwości skutecznie podtrzymywane przez słuchanie negatywnych i toksycznych ludzi. Tak naprawdę wcale nam nie kibicują w dążeniu do celu, ale nas od niego odwodzą, zniechęcają i podważają słuszność naszych działań. “Przecież i tak Ci się nie uda”, “A źle Ci jest?”, “Nie masz odpowiednich kwalifikacji?”, “Tylko jedna osoba na milion dała radę”, “Serio chcesz się tym zajmować?” Przykłady można by mnożyć. Niektóre z takich przyjacielskich porad są bardzo trudne do wychwycenia, gdyż ukrywają się pod płaszczykiem troski, martwienia się o Ciebie i Twój dobrobyt.
Czasami jednak to nie inni stanowią przeszkodę w realizacji marzeń. To nasz brak wytrwałości w dążeniu do celu, wiary w siebie, trzymanie się tradycyjnych schematów działania (tego co wypada, a co nie), no i zwykły brak czasu. Życie się toczy, lat przybywa, a marzenia oddalają się z każdym dniem coraz dalej.
Dlatego warto mieć plan działania. Nie musi być doskonały, bo szczegóły można dopracować w trakcie. Musi jednak istnieć, by droga do celu była łatwiejsza. Wytycz swoją ścieżkę, choćbyś miała działać bardzo małymi krokami. To się nie zrobi samo, za Ciebie.
Podobnie ma się rzecz z wizualizacją: praktykuj pozytywne myślenie, aby spełnić swoje plany i fantazje.
Jak spełniać marzenia
Spełnianie marzeń wymaga wsparcia, inspiracji i dyscypliny, a są to rzeczy których brakuje nam najczęściej w najbliższym otoczeniu. Ciężko robić swoje dzień po dniu, niezależnie od tego, co mówią inni.
Często czytamy inspirujące historie sukcesu: od zera do milionera. Otworzyła biznes i odniosła sukces. Przebiegła maraton, wyruszyła w podróż dookoła świata, poznała miłość życia. Prawda jest taka, że większość tych historii pokazuje tylko dwa punkty na osi czasu: początek (marzenie) i koniec (jego realizacja). Po drodze jest całe mnóstwo kropek, które trzeba połączyć, aby dotrzeć z punktu A do punktu B. Są lepsze i gorsze dni, finansowe dołki i premie, wielkie radości i nie mniejsze smutki. Czasami na “happy end” trzeba długo czekać.
Jest jeszcze jeden aspekt marzeń: choć są one naszą prywatną własnością nie dzieją się bez społecznego kontekstu. Bardzo fajnie, że chcesz udać się na rejs po oceanie, albo zamieszkać w małym domku w Karkonoszach, ale co na to Twoi najbliżsi? Teoretycznie jesteś wolnym człowiekiem, więc możesz robić co chcesz. Natomiast musisz liczyć się z konsekwencjami. Czy szef przyjmie Cię po roku z otwartymi ramionami? Czy partner nie poczuje się opuszczony i zdradzony? A co ze pupilami – mają rok być w schronisku?
No to jak to jest z tymi marzeniami: spełniać je czy dać sobie spokój. Olać i zapomnieć? Spełniać, ale pamiętać o tym społecznym kontekście. Poza tym spełnianie marzeń nie zawsze oznacza wywrócenie życia do góry nogami o całe 360 stopni. Marzenia to także te mniejsze, równie satysfakcjonujące pragnienia. One również mają wpływ na nasze szczęście i psychiczny dobrobyt. Czasami zamiana o 10 stopni wystarczy. A jutro o kolejne 10, itd., itp.